Franek mówi, że na Wertepach na trasie długiej nie było nic nowego: była dobra mapa, szybka trasa, znowu pękła mu śruba pod siodełkiem i znaczną część etapu rowerowego przejechał siedząc na kasku. Ostatecznie nasi MASTERSi zajęli 3 miejsce.
Dużo ciekawsza walka była na trasie OPEN, gdzie wystawiliśmy 5 zespołów, a 3 z nich uczestniczyły w bezpośredniej walce o podium. Ostatecznie wygrali Mateusz z Damianem, na drugim miejscu Tomek z Marysią a na szóstym Marek z Kasią. Gustaw z debiutującą w rajdzie przygodowym Alicją na 13 miejscu a rakietowe rodzeństwo Drajerczak na 16.
A co się działo po drodze?
Marek spowodował karambol w peletonie w drodze na pierwszy punkt.
Patela spowodował, że ten peleton zatrzymał się 300m za wcześnie przy pierwszym punkcie, więc cała stawka znowu się zbiła.
Na etapie RJnO nasze pomarańczowe kurtki przyciągały inne zespoły i nie mogliśmy się od niektórych opędzić Ostatecznie 3 zespoły RK TEAM wyjeżdżały w TOP5 z tego etapu.
Na kajakach była rzeka pod prąd i kajaki, w których się nie mieściliśmy, a które na dodatek nie skręcały.
Na trekkingu Patela umarł, ale nie na tyle, żeby nie wygrać rajdu.
Na przeprawie przez rzekę nikt nie spękał i wszyscy się przeprawili.
Ale przede wszystkim na Wertepach było pomarańczowo, a to za sprawą naszych nowych kurtek
Kilka fotek z trasy (pochodzą z FB Wertepy)